Choć poranek jest chłodny, na nogach mam ulubione rajstopki w poziomki. Cieniutkie. Ale jest mi gorąco, bo dla mnie to WIELKI dzień. Pierwszy dzień szkoły. Mam 6 lat. Blond włosy i niebieskie oczy. Na twarzy uśmiech, w głowie taniec myśli i deszcz pytań: "Kogo poznam?" i „Jak tam będzie?”.
W tornistrze śnieżnobiałe zeszyty, giętkie kredki i pachnące owocami gumki do mazania. Wszystko pachniało! Nowością i przygodą. Cieszyłam się na samą myśl o przyszłości. I myślałam, że tak będzie już zawsze.
To był ostatni 1 września, kiedy szłam do szkoły z uśmiechem.
Co roku w ostatnim tygodniu wakacji zaczynałam płakać. Z tęsknoty za latem. Ze złości, że znowu szkoła. Że muszę.
Miałam mnóstwo koleżanek, miłych nauczycieli, świadectwa z paskiem i rodziców, którzy ocierali mi łzy, kiedy w dzienniczku pokazywałam jedynkę, ale… szkoła nie była moim wyborem. Była przymusem, ściskającym za gardło brutalnym finałem wakacji. I każdego weekendu.
Codziennie szybkie, niedospane poranki, stres przed każdą lekcją, a w głowie pytania: czy będzie kartkówka? czy wezwie do odpowiedzi? czy mam zrobione zadanie?
Żadna ocena, uśmiech ani dobre słowo nie były w stanie mi tego zrekompensować.
Chciałam mieć wpływ na swoje życie - mieć Wybór. Wiedziałam, że tylko dzięki Niemu będę mogła być szczęśliwa.
Aż wreszcie się pojawił.
Spośród dziesiątek szkół średnich miałam wybrać tę jedyną, wymarzoną. Wiedziałam, że lubię tańczyć, pływać, robić zdjęcia i kręcą mnie zajęcia aktorskie. Marzyłam o byciu operatorem filmowym, ale w domu nie mieliśmy żadnej kamerki, a telefonem można było jedynie wysyłać SMSy za 40 groszy i grać w snejka. Marzenie umarło. A wraz z nim jedyna radosna wizja przyszłości.
Postanowiłam więc zdać się na los i punkty z egzaminu.
Pamiętam, jak zamarłam, widząc wyniki.
45 i 45 - na 50. Identycznie z części humanistycznej i ścisłej.
Poszłam „na human”. Dlaczego? Na to pytanie nie umiałam odpowiedzieć. Nawet sobie.
A po 3 latach wiedziałam, że to był zły wybór.
Nieprzespane noce przed sprawdzianami ze znienawidzonej historii. I walenie głową w ścianę.
Godziny wpatrywania się w biały ekran z pulsującym kursorem, w oczekiwaniu na wenę, by napisać kolejną interpretację wiersza.
Zdając maturę, miałam pewność, że kolejnego wyboru dokonam mądrzej. Świadomie.
Przyjrzałam się sobie z bliska i nazwałam to, co dla mnie w życiu najważniejsze.
Ludzie. Kocham spędzać z nimi czas, rozmawiać, wspierać ich, pomagać. Jako krewna, przyjaciółka, czy wolontariuszka. Zawsze z radością. To dzięki nim na szkolnych zdjęciach jestem szeroko uśmiechnięta.
Poszłam na studia, na pedagogikę. Zakochałam się w pracy z ludźmi i dla ludzi.
Napędzana pasją wpadłam w szalone tempo rozwoju. Trzy kierunki studiów, szkolenia, praktyki, staże, praca. Byle być coraz lepszą i dawać więcej z siebie.
Myślałam, że to moja droga do szczęścia.
A jednak nie. Od matury minęło 11 lat. Jest mój ulubiony czerwiec. Kolorowa wiosna przechodzi w upalne lato. Patrzę za okno, a po policzkach ze zmęczenia lecą mi łzy. Choć dopiero poranek. A przede mną cały dzień pracy.
Jedna myśl nie daje mi spokoju:
„Dlaczego całymi dniami siedzę sama w biurze, a kontakt z ludźmi mam powierzchowny i zdalny?”
To środek pandemii. Najgorszy z możliwych moment na rzucenie pracy.
Ale przecież życie płynie, a ja chcę się nim cieszyć.
Muszę tylko przypomnieć sobie, jak to robić. W zgodzie z sobą.
Otwieram szuflady z notatkami ze studiów i wertuję je godzinami. Chłonę. Nie mogę przestać. Jest tam dyplom magistra doradztwa zawodowego, zaświadczenia o ukończonych szkoleniach, przeprowadzonych warsztatach… Serce bije mi jak szalone, gdy cofam się w czasie.
Wspominam moją pierwszą poważną pracę.
Centrum Doradztwa Zawodowego dla Młodzieży, gdzie przez 12 miesięcy na warsztatach grupowych i indywidualnych konsultacjach wspierałam gimnazjalistów i maturzystów w wyborze dalszej drogi.
Ich uśmiech, gdy wychodzili ze spotkania, widząc klarowniej swoją przyszłość.
I mój w niedzielne wieczory, kiedy nie mogłam doczekać się poniedziałku, bo wzrastałam w gronie ekspertów, z którymi mogę śmiać się do łez i zmieniać świat. Zmieniać życie młodych ludzi, pomagając im w najtrudniejszych wyborach.
I kadry z obecnej pracy.
5 lat w Fabryce Opowieści, gdzie zaczynałam jako asystentka dr Moniki Górskiej. Zajmowałam się obsługą klientów, grafiką, video, social mediami, organizacją wydarzeń online i offline, zarządzaniem projektami... Dzięki Monice poznałam prowadzenie biznesu od środka. Ludzi, setki przedsiębiorców i ich historie. Tylko doba ciągle jest za krótka. Nadmiar zadań wypala mnie od środka.
A ja chcę, by moja opowieść też miała swój happy end.
Zamykam szufladę.
Zbieram wszystkie kawałki wiedzy o sobie i już wiem, co robić.
Wspieranie innych.
Praca z ludźmi.
Ciągły rozwój.
Niezależność.
Moje cztery kluczowe wartości.
Dodaję wiedzę ze studiów, szkoleń i doświadczenie zawodowe. Mnożę przez pasję i serce.
I choć to decyzja, która wymaga ode mnie ogromnej odwagi, z tego równania wynik nie chce wyjść inny. A na mojej twarzy znów pojawia się uśmiech. Jeszcze szerszy niż pierwszego dnia szkoły.
24 lata od tamtego chłodnego poranka zakładam Ciesz Się Przyszłością. Bo wiem, że to możliwe.
W kolejnych tygodniach rozdzwania się mój telefon. Znów zgłaszają się do mnie ludzie z prośbą o doradztwo zawodowe. A przecież nigdzie się jeszcze nie ogłaszałam. Pytam, skąd się dowiedzieli. „Z polecenia” – słyszę najczęściej. „Kuzynka mi poleciła”, „Koleżanka mówiła”, „Ze starszą córką byłam u pani kilka lat temu”.
Wracam też do zajęć z młodzieżą. I choć przez lata dużo się zmieniło, a na lekcje łączymy się online, to oni tak samo jak ja kiedyś, stoją przed trudnym wyborem. Jedna z klas pyta, czy mogliby mieć więcej takich zajęć, a wśród opinii czytam: „Dziękuję za te 10 lekcji, pomogły mi one w wyborze szkoły.”
Warto się było odważyć.
Patrzę na zdjęcie dziewczynki w rajstopkach w poziomki i jestem z niej dumna.
Podziwiam ją.
Podziwiam każdego, kto krok po kroku idzie w przyszłość wyboistą drogą wyborów, by odkrywać siebie.
Jeśli też idziesz tą drogą i potrzebujesz wsparcia, jestem gotowa, aby Ci pomóc.
Też możesz cieszyć się swoją przyszłością.
Moje kwalifikacje
Studia
STUDIA MAGISTERSKIE
Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
KIERUNEK
Pedagogika
SPECJALNOŚĆ
Doradztwo zawodowe i personalne
Szkolenia
-
Licencja na Obrazkowy Test Zawodów BBT Martina Achtnicha - badanie skłonności i preferencji zawodowych
-
Licencja na badanie metodą Heymansa-Wiersmy - kwestionariusz Bergera do badania charakteru
-
Mapy Kompetencji - diagnoza typu aktywności zawodowej
-
Trener – szkoleniowiec – nauczyciel – rozwój umiejętności pracy z grupą
Doświadczenie zawodowe
Warsztat doradcy zawodowego doskonaliłam, pracując w Centrum Doradztwa Zawodowego dla Młodzieży w Poznaniu, jako nauczyciel doradztwa zawodowego w Szkole Podstawowej nr 5 w Swarzędzu oraz prowadząc warsztaty dla młodzieży i studentów w ramach wydarzeń tj. CereerEXPO, Targi Edukacyjne, Europejskie Forum Studentów AEGEE-Poznań, Kurs Na Karierę.
Swoją wiedzę o biznesie i rynku pracy czerpię nie tylko z opracowań teoretycznych, badań, statystyk, ale także z praktyki. Przez 5 lat pracowałam w Fabryce Opowieści, poznając historie setek przedsiębiorców i wspierając od środka budowę biznesu online.
Teraz tworzę własną firmę, w której łączę wiedzę z doradztwa zawodowego i doświadczenie przedsiębiorcy, by wspierać innych w wyborze dalszej drogi.
Opinie
Ciekawostki
Uwielbiam działanie, ruch, zmianę. Kiedy byłam w liceum i na studiach udzielałam się w wielu wolontariatach, angażowałam na praktykach i stażach. To łącznie tysiące godzin pracy, które na zawsze zostawiły ślad w moim sercu. I dały nieocenione doświadczenie w pracy z ludźmi i dla ludzi.
Lubię piękne rzeczy. Nie tylko obcować z nimi, ale też tworzyć. Od dziecka kocham fotografię, a kiedy miałam 15 lat, do trzeciej nad ranem obrabiałam zdjęcia w Photoshopie. Nadal zdarza się, że do nocy przesiaduję w swojej kuchni, która na kilka godzin zamienia się w ciemnię fotograficzną. Od kilku lat w praktyce uczę się także narzędzi graficznych (takich jak Adobe Illustrator czy InDesign) i spełniam swoje nastoletnie marzenia, zgłębiając tajniki wideo.
Nic jednak nie daje mi takiej radości jak... dzielenie się radością z innymi! Gdy miałam 23 lata, rozpoczęłam z bratem projekt Wata i Herbata. Jego głównym hasłem jest "Zasmakuj radości!". Rozdajemy szczęście w postaci kolorowego puchu na drewnianym patyczku, bo wata cukrowa to dziecięcy uśmiech, a dla dorosłych wspomnienie błogiego dzieciństwa. Czekamy na koniec pandemii, by znów dzielić się tą radością z innymi!
Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono.
Wisława Szymborska